/Im wearing topshop jacket, grandma's shirt, vintage scarf, h&m jeans, mom's shoes. pics - maxwell/
Co prawda nie mam zamiaru się pojawić na początku tego roku szkolnego, ten ukochany przez większość (btw - nie znoszę sformuowania "większość") dzień z zasady inspiruje do założenia na siebie czegoś odrobinę wyjątkowego (i nawet jeżeli tak jak ja zamiast do szkoły wybierzecie się gdzieś na kawę czy poczytacie sobie w parku - zapewne będzie to pierwszy upalny dzień lata - zróbcie to dla siebie i ubierzcie się odświętnie, co tam!). I żeby nie było żadnych nieścisłości - nie namawiam nikogo do opuszczania wspaniałego eventu jakim jest uroczyste rozpoczęcie dziesięciomiesięcznej agonii (dla mnie już tylko ośmiomiesięcznej + parę dni na maturkę) urozmaiconej patetycznymi przemowami, uświetnione kreacjami szanownego grona pedagogicznego.
Szlag zapomniałam o jednym - 31 sierpnia wieczorem zapewne dostanę telefon z informacją, że chyba zapomniałam, że jestem w jakimś sztandarze, i że w szkole muszę być już o 7:30 ale właściwie to lepiej już kwadrans wcześniej, i że mam mieć na sobie to i to, i że koniecznie muszę być nawet jeżeli umieram na malarię gdzieś w Afryce .